Jest taka szansa. Zbuntowani młodzi lekarze walczą - jak zapewniają - tylko o przyzwoite zwiększenie finansowania służby zdrowia. Na pytania niektórych zakłopotanych dziennikarzy odpowiadają, iż nie mają ambicji przejmowania władzy, że nie interesuje ich polityka. To poczciwa deklaracja. Obojętność względem polityki sprzyja odkładaniu pewnych
bardzo ważnych problemów społecznych na niebezpieczne "później". Ci zdesperowani młodzi lekarze to sympatyczni, mądrzy ludzie.