W mediach aż dudni o "kombinowanym" traktowaniu, przez niektórych posłów, piemiędzy zaliczkowych na delegacje. PiS, partia, która pierwsza doświadczyła takiej finansowej choroby, w tempie natychmiastowym, odcięła się od "zaradnych" kolegów.
Powstaje uparte pytanie: w całym Sejmie ilu może być posłów szukających możliwości powiększenia skromnego wynagrodzenia pobieranego z państwowej kasy.
Mamy chyba do czynienia z problemem moralnym dużego wymiaru.
Kwasota szczypiąca mocno, bo za kilka dni wybory samorządowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz