Dość często w mediach można zaobserwować spór - czy do pierwszej klasy powinny przychodzić siedmio- czy sześciolatki.
Niepokoją mnie te głosy, które opowiadają się za pozostawieniem rodzicom prawa do podjęcia decyzji w tej sprawie. Faworyzowanie rodziców uzasadniane jest tym, że obowiązuje nas demokracja. Że rodzice są najlepszymi znawcami swoich dzieci i oni wiedzą lepiej niż psychologowie, pedagodzy, specjaliści od edukacji, co ich maleństwom najlepiej służy.
Uważam, że właśnie naukowcy, mocno osadzeni w problematyce wychowywania małych dzieci, powinni dostać możliwość ustalenia prawa w tym względzie.
Podczas pobytu w szpitalu - w dniach, godzinach wielkiej próby - nasi bliscy nie ustalają demokratycznym głosowaniem, iż operację serca (mówię w ogromnym uproszczeniu) zrobi nam zaufany mechanik samochodowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz