Nasi przywódcy, ci z samej góry "władzowej", w swoich wystąpieniach publicznych, emitowanych również w telewizji, wyrażają się tak, jakby nie na Ukrainie trwały bardzo niepokojące rozruchy, a Polska znajdowała się w początkowej fazie wojny i potrzebujemy pilnie kilka tysięcy żołnierzy, z zastrzeżeniem, że tylko z armii amerykańskiej. Czyżby nam się marzyło - jak w drugiej wojnie światowej - u boku dzisiejszych aliantów ostateczne zdobywanie jakiegoś wielkiego, wrogiego nam miasta? Może faktycznie nasz kraj jest zagrożony bardziej, niż nam się wydaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz