Jakże często słyszymy powiedzenie: Twarde prawo, ale prawo. I uzasadnienie. Że mowa o poszanowaniu prawa. Tego hasła trzymają się niektórzy urzędnicy, gdy niewolniczo stosują przepisy względem obywateli.
W ten sposób bronią się przed podjęciem jakiegokolwiek ryzyka, które mogłoby pomóc w pomyślnym załatwieniu czyjejś sprawy. Doznają poczucia rozgrzeszenia. Ale i sprytnie omijają "zasadzki" odpowiedzialności.
Ogólnie biorąc taki sposób rozumowania formalne dokumenty wynosi do rangi bóstwa. Ludzie sami sobie tworzą i sami klękają przed... Oczywiście nie idzie tu o elementarny ład administracyjny, który winien być zachowany.
Trochę dziwi fakt, że "nadgorliwcy" czasem zapominają o strachu przed "służbami", wtedy, gdy w rachubę wchodzi ich własny interes lub korzyść osoby bliskiej. Na szczęście przesadna, bezduszna biurokracja nie jest regułą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz