Chyba tysięczny raz nosiło mnie po pokoju, gdy oglądałem telewizyjne dyskusje polityków. Głównie idzie o posłów. W cztero-, pięcioosobowym gronie rozmówcy przekrzykują się, "wchodzą" w wypowiedzi partnerów, mówią równocześnie, bywa, iż naraz wrzeszczą trzy, cztery osoby. Redaktorowi trudno zapanować nad takim harmiderem. Prowadzący programy często sami sobie winni. Wiedzą przecież, kogo, z kim zapraszają. Czy trzeba aż tyle zarabiać, żeby mieć prawo demonstrowania swych możliwości oratorskich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz