Jednak doszło do konfrontacji Związków Zawodowych i Rządu. Do Warszawy przyjechało, na razie, 20 tys. ludzi, którzy czują się źle, krzywdząco w obecnych warunkach społeczno-gospodarczych. W sobotę ma być w stolicy, wziąć udział w głównym proteście, 100 tys. osób z całej Polski. To niebezpieczne dni. Takiej skali emocje łatwo podpalić byle iskrą.
Tak czy owak - przy utrzymaniu obecnych przepaści bytowych między bardzo zamożnymi i biednymi nie da się zachować społecznego spokoju. Zbyt często lekceważona jest godność człowieka. Oryginalny scenariusz, skuteczny, rozwiązania tego konfliktu, trudno napisać. Wszelkie "mądrości" już były.
Trzeba rozmawiać. Mimo wszystko. Zasadnicze znaczenie miałaby dobra wola każdej ze stron. Niby niewiele...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz