niedziela, 25 sierpnia 2013

Wyciskanie z najsłabszych...

Student praktykant zatrudniony w jednym z londyńskich banków zmarł "na służbie". Powód -
przemęczenie. Z solidności i wedle wymogów pracował bez przerwy 72 godziny.    

U nas, żeby zarobić na "wegetatywne" utrzymanie rodziny , niebiznesowej, przynajmniej jedno z rodziców (najczęściej ojciec) musi pracować około 12 godzin. Dzieci prawie nie widzi. Jak się spotka z latoroślami, to  na bardzo krótko. Nie stać go wtedy na lody, na kieszonkowe. Musi udawać..., a - faktycznie - jest wewnętrznie dobity.

Żeby jedni mogli egzystować dostatnio, drudzy muszą znosić wyrzeczenia. Tak jest nasz świat zorganizowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz