Echa afery taśmowej w PSL rozszumiały się po całej Polsce. A właściwie - rzeczywiście mamy do czynienia z "grubym" przestępstwem? Owszem, szefowie wspomnianej partii zatrudnili bliskich na intratnych posadach. Czy jednak inne ugrupowania polityczne są pod tym względem święte? Przyjmując kogoś do pracy, szef firmy chce wiedzieć, z kim ma do czynienia. Krewnych swoich zna na ogół dość dobrze. Wielki pryncypał przyjmuje więc i "ustawia" swoich najbliższych i bliskich. Nie zawsze główną rolę odgrywają kwalifikacje. Z tego powodu bym się tak bardzo nie zamartwiał. Przywódca wszak wie, iż słaby pracownik nie tylko będzie kompromitował siebie, ale zaszkodzi także całej firmie. Więc co? Każdy pryncypał tylko marzy, by być samobójcą? Różni wielcy w naszym kraju, i często dziennikarze, mają usta pełne sloganów o rodzinie. Gdy natomiast wysoki urzędnik państwowy "zatrudnia" na dochodowym stanowisku np. matkę (przyjętą do spółki...), brata, odsądza go się od przyzwoitości. Np.wicepremier publicznie w telewizji przeprasza,że ma mamę. Powiedz\my - minister, wielki dyrektor powinien być rozliczany za efekty resortu, przedsiębiorstwa. Jeśli zatrudni kiepskich fachowców, dopadną go straty i sam poleci... Do demoralizacji w polityce kadrowej przyczynia się i bezrobocie.
Każdy bodaj z nas wie z doświadczenia albo z prasy, iż członkowie wszystkich ekip sprawujących władzę, w zasadzie czynią to samo. Chwytają się kumoterstwa, różnych innych sposobów... Jasne, że przesadne "urodzinnianie" urzędów jest bardzo niebezpieczne. Ale i nie po to np. wybieramy wielkich szefów, by byli w swoim działaniu cały czas skrępowani.
Ostatnie "błędy" personalne ujawnione w środowisku PSL, są niemal takie straszne, jak w innych politycznych ugrupowaniach. Kwestia w tym - w którym momencie i kogo dokładnie chce się przebadać.Na szczytach kierownictwa kraju trwa walka o wpływy. Wykorzystuje się w tym celu różne narzędzia. Kończąc ten zapis. Nie dajmy się zaczadzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz