K o n t r o l e
Zaskoczyło mnie serdeczne niemal traktowanie kontroli. Chyba wszystkich kontroli. U nas sprawdzanie czegoś w instytucji, przedsiębiorstwie odbierane jest z reguły jak tornado. Oni natomiast czekają na kontrolę, niczym na swego rodzaju zbawienie. Raczej obce im są tasiemcowe sprawozdania z zaleceniami. Inspekcje w dokumentach, niezbyt obfitych, zostawiają głównie dowody uznania, opinie pozytywne. Osoby kierujące różnymi placówkami - i przed, i po kontroli - śpią spokojnie. Jak ludzie uczciwi. Może to i w jakiejś części zasługa komputerów, które "z natury" pracują bardzo sumiennie i niejako pilnują trochę ludzi nimi kierujących. Liczą, mierzą i zapisują dokładnie; a człowieka... - gdyby..., byłoby wstyd przed tymi solidnymi maszynami. Refleksja trochę obok niniejszego materiału. Wychodzi na to, że maszyna (wprawdzie sprytnie skonstruowana, wyjątkowo "mądra") jest solidniejszym współpracownikiem niż człowiek. Na naszych oczach dzieje się coś niesamowitego... Idziemy tą samą drogą, tylko nieco później. U nich wyraźnie liczy się też "ideologia". Kontrola jest nie po to, żeby kogoś zaskoczyć, zniszczyć, dokuczyć mu, lecz po to, by ocenić funkcjonowanie przedsiębiorstwa, urzędu i wspólnie zastanowić się, jakie środki zastosować, aby osiągać lepszą efektywność. Nam jeszcze do takiej atmosfery dość daleko.
To był ostatni fragment książki "Notatki z kraju szczęśliwości".
D z i ę k u j ę .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz