Janusz Piechociński, nowy prezes PSL, robi znakomite wrażenie. Jego publiczne wystąpienia to majstersztyki. Oryginalne gesty (jak przyklęknięcie), "rozsiewanie" pogody w otoczeniu, skrzyżowanie pewności siebie ze skromnością. W sumie - polityk wykształcony, nowoczesny, ruchliwy, otwarty.
W wywiadach obiecuje m.in.: nieingerowanie w prywatność obywateli, w kwestie miłości, mieszkania, religii, szanowanie wartości życia nienarodzonych, pielęgnowanie tradycji, pokorę w kontaktach z ludźmi, przeciwstawienie się klimatowi brutalnej walki politycznej.
Wyznaje zasadę, iż szkoda sił na agresję przeciw komuś, lepiej energię przeznaczyć na walkę przeciw czemuś, ocenia, że to zależy od polityków, ale i od obywateli, budowanie zaufania do państwa, zachęcanie rodaków do aktywności społecznej, popieranie zdrowego rozsądku. Tylko - jak w to uwierzyć? Wcześniej wielu polityków, na początku swojej misji, "portretowało się" zachwycająco, potem bywało różnie, podobnie... Przeciętny konsument dań medialnych myśli - mówi facet, jakby wszystko od niego tylko zależało.
Świadom jest tego, co "podaje". Ma sporo wiedzy, doświadczenie pięciu kadencji posłowania. Właściwie - trochę odsapnąć i zmierzać do szczytowych godności państwowych. Zobaczymy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz