Niżej przytaczam w całości mój komentarz (korespondencję) "Stan wojenny?" wydrukowany w "Gazecie Lubuskiej" z 2/3 maja.
Nie zmniejsza się stopień sensacyjności w naszym życiu politycznym. Po publicznym horyzoncie buszują ograne – jak się zdaje – tematy: katastrofa smoleńska, problem wychowania historycznego, patriotycznego ( właściwie jedna tylko partia wie, kto patriotą jest, a kto chytrze pozuje do tego zaszczytu), problemy z finansowaniem służby zdrowia, oświaty, kultury. Jeden temat, w zasadzie, jest tylko uprzywilejowany – potrzeby wojska, policji, wymiaru sprawiedliwości. Wiadomo, np. – służy mundurowe (najliczniejsze, stojące na straży społecznego porządku) są konieczne, bo zapewniają bezpieczeństwo zewnętrzne i chronią władze państwowe.
Nie ustępuje ból głowy z
powodu Euro 2012. Nie tak jasno widzi się wymarzone autostrady, sprawnie
funkcjonujące linie kojowe. Nawet stadiony… Już tylko niepełne pięćdziesiąt dni
do rozpoczęcia wspominanego tu wielkiego święta piłkarskiego. Słychać głosy
powątpiewania. Problemy mają elitarne środowiska organizatorów. Nie zawsze wiadomo
precyzyjnie, kto za co odpowiada. Tymczasem dość kłopotliwe awantury na
stadionach, co może się przełożyć na określone zniechęcenie „klienteli” z
obcych krajów. Trudno zdecydowanie odpowiedzieć na wątpliwość, czy planowane i
realizowane z różnym skutkiem inwestycje przyniosą zyski czy straty. Obiekty
przecież trzeba utrzymać przez lata w znośnym stanie. Opozycyjne partie polityczne
i niezadowolone środowiska społeczne wietrzą apetyczne okazje do mocnego
zaistnienia publicznego. „Rządowi będzie wstyd ostro reagować”. Dla niektórych
Polaków aktywistów - im większy bałagan, tym lepsza frajda. Osoby szczególnie
powołane do utrzymania niezbędnego, zrównoważonego życia kraju, próbują czynić
użytek z wyobraźni, na zimne dmuchać, w
pierwszym rzędzie wzdłuż ruchliwych szlaków komunikacyjnych.
W trakcie pisania tego
tekstu doznałem średniej autorskiej satysfakcji. Teleexpress poinformował, że w
okresie Euro 2012 zwiększy się ilość kontroli drogowych, na granicy, ale także
w głębi kraju, oczywiście wybranych np. samochodów. W ”Polityce” (nr 13.)
obszerny artykuł o zawieszeniu części przepisów naszego prawa, aby zapanować
nad sytuacją. Gdyby nie letnia pora, zapewne by się pojawiły licznie na ulicach
osławione piece koksowniki. „Etatowi” dowcipnisie chyba czuliby się doładowani
inspiracją twórczą. Może okazać się, że najwymyślniejsze „narzędzia” utrzymania
społecznego spokoju są niewystarczające. Sądząc po dotychczasowych niektórych doświadczeniach „modlitewnych” i „buntowniczych”
racjonalnym by było sięgnąć, profilaktycznie, po wypróbowane środki
wykorzystywane w dniach historycznego stanu wojennego (1981-83). Teraz brzmi to
fatalnie, ale taką konieczność lepiej
brać pod uwagę.
Można by było skorzystać
z rad gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Współpraca z sąsiadami od wschodniej strony
nie nowina. Ci, co znajdują się blisko takiej państwowej odpowiedzialności,
doznają już chyba zapachu – jakie to
smakowite… Ale – nie idzie tu o „lekkie”
skojarzenia.
Jasne, iż owe wyjątkowe
święto międzynarodowego sportu nie powinno być wykorzystywane „przed”, „w trakcie” do załatwiania, nawet bardzo
słusznych interesów. „Idąc do przodu” na ogół trzeba uszczuplić w innym miejscu
krajowej gospodarki, co może niebawem znowu szkodzić. Wyzwalałoby to niekiedy
nowe oczekiwania.
Konflikty tego rodzaju
byłyby wnikliwie obserwowane przez gości i boleśnie by się odbiły na naszych stosunkach
ekonomicznych, w polityce zagranicznej. Profitów trudno byłoby się spodziewać.
Straty z tego powodu odczulibyśmy wszyscy.
Ze strony parlamentu, rządu też przydałby się
szczególny umiar w działaniu. Gdyby jednak konieczne było zastosowanie
rozwiązań organizacyjnych podobnych do tych z czasu wspominanego wyżej stanu wojennego,
światli obywatele zapewne wykazaliby zrozumienie powagi sytuacji. Miejmy
nadzieję, że nie zgotujemy sobie takiej próby patriotyzmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz