piątek, 31 sierpnia 2012

Amber Gold w promieniach Sierpnia

Co za moc. Jeden niezwykle obrotny człowiek poruszył państwem. Za jego sprawą, wczoraj, na specjalne obrady zebrał się Sejm. Marcin P. prezes Amber Gold  po trwającym cztery i pół godziny przesłuchaniu w prokuraturze został skierowany do aresztu na trzy miesiące.
Koalicja, swoimi głosami, uniemożliwiła powołanie specjalnej  komisji do zbadania fenomenu aktywności Marcina P. Przez to ranga sprawy "zeszła" niżej. Debata parlamentarna toczyła się 16 godzin. Wybrańcy społeczeństwa pod adresem rządu skierowali 175 pytań. Wymiana opinii chwilami przebiegała w niekoniecznie dyplomatycznym stylu. Dyskusja, w istocie, była o Polsce, o pojmowaniu roli państwa. Niemal dokładnie w 32 rocznicę Porozumień z Sierpnia 80. Scenariusz...? Część przywódców Solidarności z okresu tamtych wydarzeń i czasu dzisiejszego świętowała w niezgodzie.
W kraju dokonał się postęp w demokracji życia politycznego i społecznego, także w dziedzinie gospodarki; ale miało być lepiej. Trudno mówić o zadowoleniu kilku milionów rodaków,  żyjących w warunkach skromnych albo bardzo skromnych, w tym paru milionów osób bezrobotnych.
Nie mają pełnej satysfakcji  legendarni przywódcy wytyczający kierunki budowania nowej Polski. Szkoda, że redakcje prasowe, telewizyjne, inne do publicznych dyskusji, praktycznie, nie zapraszają  obywateli  spoza gremiów rządzących i naukowych, z "niższych" obszarów społecznych. Starczy... To nie traktat polityczny.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Skala winy i odpowiedzialności

Anders Breivik zamordował 77 osób. Norweski sąd skazał go na 21 lat więzienia. To wyrok - w tamtych warunkach -  najwyższy. Surowy.
Zbrodniarz przez te lata będzie mieszkał w trzypokojowym, luksusowym apartamenciku.  Sypialnia, siłownia, lokum do pracy - komputer, dostęp do książek i informacji. Nie będzie mógł korzystać z internetu. Pisze książkę, planuje następne trzy.
Niektórzy są oburzeni. W nagrodę za tyle bólu wyrządzonego innym... Takie jednak tam są państwowe, prawne standardy.
Ci, co chcieliby za to "ogromne" zabójstwo dokuczyć więźniowi, zadawać mu cierpienie, żeby tylko mogli... Ich gniew jest zrozumiały. Ale gdy tak patrzą na sprawę, nie zachowują się trochę też nienawistnie?
Winny jest surowo osądzony. Lecz dorastał wśród ludzi. Mieli na niego określony wpływ. Może wcześniej w jego zachowaniu coś niepokojącego zauważali. Czy i jak reagowali?
W tego rodzaju przypadkach, ileś osób z otoczenia, w różnej mierze, także ponosi winę. Wprawdzie - moralną, ale jednak... Społeczeństwo, każde, może jeszcze uczynić wiele, by takim tragediom zapobiegać. W pierwszym rzędzie przez odpowiednie wychowanie, edukację, zapewnienie dostępu do kultury.
Nasze władze państwowe, samorządowe zbyt często  nie dość poważnie traktują potrzeby finansowe instytucji zajmujących się kształtowaniem "pozytywnego" człowieka i obywatela..Inaczej też mogłyby wyglądać na przykład koszty utrzymania więziennictwa.

środa, 29 sierpnia 2012

Wolontariat

Jesteśmy dumni, że takie zjawisko istnieje. Ale ileż tu cynizmu. Podziw dla ludzi, często bardzo młodych, iż bezinteresownie pomagają jednostkom źle potraktowanym przez los, chorym, ubogim, samotnym. Gdy służb stosownych opiekuńczych jest za mało. Za mało, bo trzeba było zwolnić, a przyjąć nie można. Zresztą - co ma ktoś pracować za pieniądze, jeśli wolontariusz to samo zrobi dobrze, a czasem nawet lepiej i bez pobierania wynagrodzenia. W wielu firmach, instytucjach pewnie udałoby się funkcjonować w ogóle bez etatów. Wystarczyłby sam szef. Wolontariusze pracują więc przeciw sobie. Wspomagają np. obłożnie chorych, ale wspierają również firmy, przedsiębiorców, którzy zwolnieniami mogą szastać, gdyż "niepotrzebnych" chętnie zastąpią wolontariusze. Zatem wolontariusze stymulują bezrobocie; a bezrobotni zasilają szeregi wolontariuszy. I tak interes się kręci.

(fragment książki - Stanisław Turowski "Na prosty rozum (szkice eseistyczne)", która ukazała się kilka tygodni temu, w wydawnictwie internetowym www.e-bookowo.pl)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wokół parabanków

We wszystkich telewizorach, i innych przekaźnikach informacji, aż kipi od dyskusji na temat widma utraty pieniędzy przez ludzi, raczej poczciwych i niebogatych, którzy  chcieli dobrze ulokować swoje pieniądze. Zawierzyli... Trudno się dziwić, mieli do czynienia z budzącymi zaufanie firmami. Wyszło fatalnie.
Najbardziej eksponowany jako winny to Marcin P. Istnieją podejrzenia, że przy feralnych transakcjach korzystał z jakiejś pomocy, choć może nie bezpośrednio. Pretensje, natury formalnej,  kierowane są w stronę niektórych prokuratorów. Są tacy, co kwestionują doskonałość stosownego prawa. Gdzie najwięcej obciążeń? Pewno wszędzie po trochu.
Zakończyć tę refleksję można uwagą. Brakło chyba sumienności. Prawo, nawet najlepsze,nie zapobiegnie powstaniu błędów, jeśli osobom posługującym się nim nie starczy sumienności. Tu, i w podobnych sytuacjach, może najbardziej zabrakło etyki. Wiem, że mieszam...Jednakże chcę podkreślić, iż sprawa parabanków ma wydźwięk szerszy. W kraju, nie tylko w dziedzinie prawa, bankowości, coraz bardziej brakuje właśnie etyki, zdrowego rozsądku. Państwo, w znacznych obszarach, jest chore. W powszednim odbiorze - prawie wcale nie chroni swoich obywateli. Nie chcę "wydłużać" tematu. I nie miejsce... To są zapiski skromnego człowieka, który rzeczywistość ocenia głównie według prostego rozumu.

sobota, 25 sierpnia 2012

Uczciwi fachowcy niepożądani?

Duże kłopoty ma prof. Jerzy Szaflik - okulista, jeden z najbardziej cenionych autorytetów, były konsultant krajowy. Musi gęsto się tłumaczyć z niedopatrzeń w dokumentacji realizowanych przez niego zabiegów przeszczepu rogówki.Idzie także o jego prywatną klinikę. Współpracownicy profesora wypowiadają się o nim w samych superlatywach. Broni profesora Polskie Towarzystwo Okulistyczne. Temu znakomitemu lekarzowi nie zarzuca się błędów merytorycznych ani nieuczciwości. Znosi teraz udręki, bo pacjent dla niego był najważniejszy.Uczciwy, fachowiec najwyższej klasy, musi się gęsto tłumaczyć. A pewnie wystarczyłoby polecić mu dokonanie uzupełnień. Autorytet i skuteczność działania mniej istotne niż braki w dokumentacji? W papierach chyba łatwiej być doskonałym... Górą formaliści.

piątek, 24 sierpnia 2012

Ze społecznego dna

Elżbieta Jaworowicz w czwartkowych programach telewizyjnych (TVP I) Sprawa dla reportera przedstawia obrazy skrajnej niedoli, krzywdy. Pokazuje warunki życia "skomplikowanie" chorych dzieci, osób w podeszłym wieku, samotnych, niepełnosprawnych, skrzywdzonych przez bliskich, sąsiadów, instytucje wymiaru sprawiedliwości. Co skarga to dramat.
Wyniki reporterskich wypraw autorki w teren poddawane są w studio ocenom zaproszonych specjalistów z różnych dziedzin. Swoje opinie wygłaszają prawnicy, duchowni, psychologowie, artyści, przedsiębiorcy, urzędnicy; w obecności bohaterów reportaży. Uczestnicy tych kilku-, kilkunastoosobowych spotkań sugerują sposoby rozwiązywania problemów, formy jakiejś pomocy.
Gospodyni programu zwraca się również do telewidzów o gesty życzliwości. Bardzo skutecznie. Jest wielu ludzi wrażliwych na cierpienie innych. Audycja, siłą rzeczy, pełni rolę edukacyjnoprawną.
Na podobnie pozytywne odnotowanie zasługują też inne programy reporterskie.
Interwencje dziennikarskie i charytatywne cenne są, ale przydałyby się bardziej efektywne rozwiązania systemowe (może nawet ustrojowe) ograniczające przejawy nędzy i niesprawiedliwości. Póki co niebotyczne znaczenie ma indywidualna nieobojętność.

środa, 22 sierpnia 2012

Gdzie leży wina?

Na ulicy często można usłyszeć, że nadeszła plaga kradzieży  - na działkach, w polu. Nieproszeni goście podbierają ziemniaki. W skrzynkowych ilościach  zrywają, chyba o świcie, najdorodniejsze jabłka, śliwki. O warzywach nie chce się już mówić... Wszyscy są zgodni: jakby nie musieli...
Czy to jest zawsze kradzież? A może czasem próba bardziej sprawiedliwego podziału dobrodziejstw? Szkoda, że w taki sposób...

Nadzieja w zdrowym rozsądku

Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw wokalistce Oldze J. Piosenkarce zarzuca się posiadanie 2,83 g marihuany. Tę porcję narkotyku znaleźli celnicy. Artystce grozi nawet trzy lata więzienia. Warto w takich sytuacjach wziąć pod uwagę warunki, w jakich doszło... i dotychczasowe kontakty z prawem osoby oskarżanej, a także - uwzględnić jej pozycję społeczną. W tym przypadku dobrze byłoby wykorzystać zdrowy rozsądek.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Patriarcha Cyryl I w Polsce

Rzecz prawie niesłychana. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I z wizytą w Polsce. Wydarzenie na miarę historyczną. Bardzo ważny ślad, dokument: orędzie wzywające wiernych obu Kościołów, katolickiego i prawosławnego, do wzajemnego wybaczenia krzywd, podpisali abp Józef Michalik, Przewodniczaący Konferencji Episkopatu Polski, i Cyryl I, Patriarcha Moskwy i Wszechrusi.  Oby to był szczęśliwy początek bardziej zgodnego współżycia narodów, które nadmierną serdecznością się nie obdarzały. Ostatnio nasze kontakty układały się nieźle i coraz lepiej. Przywódcy religijni dali oto bardzo dobry przykład. Ci, co mają uprzedzenia, nie stanowią większości. Niektórzy politycy wyrażają obawy... Kwestionowanie wysiłków budujących społecznych czynią sobie chyba środkiem do publicznego, aktywnego istnienia. Z szacunkiem do różnych wątpliwości, ale bezdyskusyjnie, ta wizyta, może lepiej powiedzieć - misja to most życzliwości nie tylko między wierzącymi z Rosji i Polski, to początek powstawania wielu mostów między całymi narodami Polski i Rosji.

sobota, 18 sierpnia 2012

Książka - normalny towar?

Paręnaście lat temu takie określenie, w w oczach wielu wyglądało nobilitująco. Z nowym czasem... Kupcy na straganach chętnie i z kpiącą lekko miną znajdowali skrawek miejsca dla nowo wydanej książki. Podkreślali, że przecież towar jak każdy inny. Niektórzy twórcy wyrażali zadowolenie: oto nareszcie...  Literatura nie tylko pod strzechę,ale trafiła na salony nowobogackich...Dziś owo określenie brzmi "dobijająco". Z czasem książka spowszedniała i osiągnęła status tylko towaru.  Autor z paniska, często niepostrzeżenie, stawał się dziadem upychającym swoje dzieło wyjmując tomik z kieszeni i... Teraz taki odbiór, "towarowy" książki dość mocno zapanował w sferach intelektualnych.  Żeby "ukochaną" pozycję sprzedawać, przed tym zaanonsować, trzeba zwykle płacić jak za usługę i towar.
Redaktorzy coraz częściej nie godzą się na drukowanie informacji (recenzji) dotyczącej konkretnego dzieła - proponowanej przez autora lub czytelnika. Nawet wymienienie nazwiska piszącego i tytułu utworu bywa uznawane za formę  promocji, która, w zasadzie, powinna być płatna. Dochodzi jakby do karykatury życia umysłowego.  Przy okazji, w gruncie rzeczy, pewną rolę odgrywać mogą, w jakiejś mierze motywy... Sumując - dostrzega się wniosek: łatwiej zostać pisarzem, znanym autorem dysponując ponadprzeciętnymi zasobami finansowymi. Coś w tym odkrywczego? Jednak książka to co najmniej dziwna rzecz...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Wina złożona

Idzie o Marcina Plichtę z Amber Gold. Łatwo go atakować. Do formułowania radykalnych opinii pod jego adresem pcha prezentowany w mediach, przede wszystkim w telewizji, obraz krzywd, jakie najprawdopodobniej wyrządził wielu  ludziom, przede wszystkim biednym. Nie zwraca im, przynajmniej na razie, ciężko zgromadzonych oszczędności. Jednocześnie dowiadujemy się, że wpłacił poważne sumy na cele religijne i kulturalne; na przykład sponsorował produkcję filmu o Lechu Wałęsie. Zatem nie jest to postać jednoznaczna. Jakby nie myśleć, fakt, że tak wygląda w oczach opinii publicznej, według naszej wiedzy na dzień dzisiejszy, w pewnej mierze spowodowany jest naszym systemem prawnym, niejednoznacznością przepisów, warunkami działania  firm związanych z finansami, bankowością, funkcjonowaniem  stosownych organów państwa. Jeżeli wina, to w jakiejś mierze, etycznie, także po stronie społeczeństwa, instytucji zajmujących się  przepływem pieniędzy. Przy wyrokowaniu tutaj dobrze byłoby zachować ostrożność.

Plan rozwoju sportu

Minister Joanna Mucha na konferencji prasowej poinformowała o działaniach, jakie mają być podjęte dla wzmocnienia i uefektywnienia (medalami) naszego życia sportowego. To sygnały zamierzeń. Konkretny plan uzdrawiania sportu, przygotowany we współpracy z byłymi medalistami, zostanie opublikowany za kilka miesięcy. Idzie o dotarcie do środowiska młodzieżowego. Szczególną troską i pomocą zostaną objęte szkolne zajęcia lekcyjne i pozalekcyjne z wychowania fizycznego. Plan będzie na 16 lat, ale jeśli rzeczy potoczą się bez zgrzytów, wtedy wystarczy 12, a może nawet 8 lat. Mile i wiarygodnie zabrzmiały słowa pani minister, iż problemy będą rozwiązywane nie naraz, stopniowo, przy specjalnym skupieniu się na dyscyplinach strategicznych. Najpierw sprawy nie wymagające wielkich pieniędzy; a więc działania organizacyjne, dla lepszego wykorzystania warunków, jakie już mamy.
Żeby to się udało, według doświadczonego praktyka nauczyciela, w wielu szkołach trzeba odrodzenia pedagogicznego w zakresie krzewienia kultury fizycznej, oczywiście realizowanego przy współpracy resortu edukacji, samorządów, od dyrektorów placówek oświatowych poczynając. Przedsięwzięcie nie uda się bez odpowiedniego dotarcia do rodziców.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Kryzys jednak nadchodzi

Coraz śmielej na publiczne forum przebijają się informacje, iż nasza gospodarka zwalnia, że niebawem odczujemy kryzys podobnie jak inne kraje europejskie. Przed nami widmo bankructw, mniej inwestycji, skromniejsze zakupy, rosnące bezrobocie (szacuje się, że co miesiąc zatrudnienie będzie tracić 40 tys. osób). Powolniejszy handel, uboższe portfele obywateli chyba nie bardzo by powstrzymywały parcie kryzysu. Może warto by było medialnie, propagandowo wpływać - z zachowaniem rozsądku - na funkcjonowanie procesów gospodarczych?
Nazbyt swobodne rozpowszechnianie katastroficznych wizji skutków kryzysu mogłoby spowodować wzmożone wykupywanie podstawowych artykułów żywnościowych, poderwanie zaufania do banków, zakłócenia w działalności kredytowej. Zapewne już nikt, jako tako wykształcony, nie wierzy, że gospodarka i polityka są zupełnie od siebie niezależne. Niektórzy - dyspozycyjni chyba - dziennikarze i wysoko utytułowani ekonomiści w swoich publicznych wystąpieniach czasem serwują opinie mało budujące społecznie. Kluczowe znaczenie miałoby przekonywanie obywateli do krytycznego odbierania wszelkich informacji, również pozagospodarczo-politycznych.

Finansowanie partii politycznych

Sprawa ta od czasu do czasu jest przedmiotem widocznego zainteresowania mediów. Traktuje się ją trochę jak lekarstwo na określoną nieudolność władzy. Raczej trudno się spodziewać, że obecni parlamentarzyści, gremialnie, przyjmą takie rozwiązanie... Szczególnie ci dorabiający się dopiero, bez zaplecza majątkowego.  Mają przecież świadomość, iż kampania przed wyborami kosztuje. Z góry, sami, skazywaliby się na "zagładę". Nie chcą zapewne być politycznymi samobójcami. Przy wspomnianej, państwowej oszczędności zyskaliby "urzędujący" posłowie i kandydaci do parlamentu, za którymi "chodzą" duże pieniądze. Powstaje temat do refleksji - czy decyzja kończąca dofinansowywanie partii politycznych byłaby posunięciem, w sumie, racjonalnym. Oczywiście jeszcze zależy, z jakiego punktu widzenia patrzeć na problem.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Wołanie na puszczy

W telewizji, radiu, w gazetach, na czołowych miejscach - informacje, dyskusje, różne obszerne materiały dziennikarskie o niesolidności  dużych firm turystycznych, finansowych. Tysiące osób ma zmarnowane urlopy. Najczęściej biednym, starszym ludziom przepadają oszczędności całego życia. Póki co nikt, jakby, praktycznie nad tym nie panuje.
Jestem nieco podekscytowany, bo półtora roku temu ukazała się moja książka "Notatki z kraju szczęśliwości" (FTF Wydawnictwo Prywatne, www.ftfwp.pl), w edycji bardzo skromnej, pod każdym względem, pokazująca funkcjonowanie "kosmicznego" społeczeństwa, państwa w ważniejszych jego segmentach, np. administracji, wymiaru sprawiedliwości, finansów, emerytur; o traktowaniu służby zdrowia (eutanazji), rozumieniu cenzury.
Wspomniana książka to aktualny ciągle materiał dla parlamentarzystów, polityków, aktywnych obywateli, ludzi nieobojętnych. Omawiana tu pozycja nie spowodowała "lawinowego" zachwytu czytelników. Może to też kwestia promocji...

Kontakt dla Wydawcy ewentualnie zainteresowanego literaturą z pogranicza fantastyki, eseju, publicystyki uprawianej w cieniu salonów kultury i polityki:   st.turowski@wp.pl

Alfred Siatecki napisał: Ja tę książkę polecam przede wszystkim burmistrzom, wójtom, prezydentom miast i radnym od jesieni zeszłego roku. Do jej przeczytania namawiam kandydatów na posłów i senatorów, wierząc, że zanim jesienią staną do wyborów, zrozumieją, co oznacza sprawowanie władzy. ("U nas też tak miało być","Puls" nr 4/2011)



Fragment książki
Stanisława Turowskiego "Notatki z kraju szczęśliwości"    (Gubin 2010, 84 s.)

Bezpieczeństwo finansowe
Nikt nie boi się o swoje pieniądze. Nie ma tam miejsca na kombinacje bankowe, na nieuczciwość kredytową ze strony wyspecjalizowanych firm, nie ma miejsca dla cwanych developerów. Państwo skutecznie czuwa, by obywatel nie był oszukiwany. Za nadużycia, za próby same, sa już ogromne kary. Ani bankowi, ani firmie absolutnie nie opłaca się ryzykować, tym bardziej na szkodę indywidualnego obywatela. Oznaki nieuczciwości związane z pieniędzmi Dziwlandów są ścigane z urzędu, z całą surowością. Nie ma mowy, by był klimat dla lichwy. Kto się zajmuje pieniędzmi, w jakiejkolwiek formie (firmie), np. pożycza albo inwestuje, jest całkowicie spokojny, że jego oszczędności nie przepadną.Wszystkie sprawy tego typu sa załatwiane ekspresowo. Gdyby się zdarzył jednak kłopot, zagrożenie dla czyjegoś portfela, osoba zainteresowana niezwłocznie otrzymałaby należności z kasy państwowej. Państwo pozwala, rejestruje firmę finansową i państwo gwarantuje jej solidność.
Katastrofa finansowa przedsiębiorstwa, bez względu na jego wielkość,to u nich coś niewyobrażalnego. Podobnie niemożliwe wydają się "druzgocące" dla pracowników konsekwencje personalne. Nikt tam nie wmawia nikomu, że sam sobie winien swojego nieszczęścia, że nie zna  przepisów, że umowy nie doczytał. U nas natomiast z mediów, z telewizora płynie przekonanie, iż ubodzy obywatele są nierozważni, zaś o roli, tutaj, państwa ani słowa. Tam każde ogniwo gospodarki jest traktowane jako część gigantycznego przedsiębiorstwa państwowego i w swoich problemach nie może pozostawać osamotnione, bez pomocy.
Dla nich rzeczą niesłychaną byłoby funkcjonowanie na rynku mnóstwa banków, biur, firm zajmujących się, wedle własnego uznania, udzielaniem kredytów, tak często mierzonych na zrujnowanie klienta. U Dziwlandów wyznaje się inną zasadę: silna pozycja jednostki - to silna pozycja państwa; i na odwrót. Jak daleko od takiej filozofii są niektóre nasze instytucje typu bankowego? Czemu służą ogromniaste umowy przewidujące wszelkie chwyty obronne z punktu widzenia pożyczkodawcy, podane drobniutkim, mało czytelnym i malo zrozumiałym drukiem, do tego wymagające natychmiastowego podpisania przez potencjalnego dłużnika, zresztą to już na prośbę tego ostatniego, gdyż jest zwykle w wielkiej potrzebie.
Nie wiem, czy komuś z Dziwlandów przyszłoby do głowy prowadzić centralny rejestr dłużników; żeby dobijać i tak leżącego już bytowo klienta. Bardzo surowe i odsetkowe - podejście do człowieka niedającego sobie rady z długami - prowadzić by mogło do następstw tragicznych. Przyjaciół, kolegów, ze względu na problemy finansowe, już dawno nie ma. Ktoś by i pomógł, lecz sam jest biedny.
Podejście praktykowane w naszym kraju miałoby, jak u nas, charakter kryminogenny. Żeby zapewnić sobie chwilę spokoju, trochę zaległości wpłacić, trzeba by było zaciągnąć kolejny kredyt, i kolejny... Wreszcie pozostaje chwytanie się rabunku albo kradzież. A to - nowe kłopoty i wydatki. Utrata mieszkania, rodziny... Nawiasem mówiąc - biorąc pod uwagę tamtejsze stosunki międzyludzkie - wątpię, czy ktoś by chciał kupić dom z licytacji. Nie istnieje u nich problem dziedziczenia długów, np. w wyniku czyjejś śmierci. Trudno. Ryzyko kredytodawcy. Każdy tylko sam odpowiada za swoje długi. Dziwlandowie uważają, że jesli ktoś ma na nich zarabiać (oczywiście godziwie) to tylko ich państwo, czyli oni sami, bo fundusze rządowe w rozmaitej postaci, uczciwie, wedle losowych "wyznaczników", do nich wracają. Wiele razy u Dziwlandów poruszał mnie bezgraniczny niemal szacunek do tego, co państwowe. U nas jest dokładnie odwrotnie. Niektórzy by chętnie państwo w ogóle wykreślili ze swojego horyzontu obywatelskiego. Z drugiej strony - jakże gorliwie, oni sami, zabiegają o prawo "dysponowania" zasobami ogólnonarodowymi.




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Dostępność broni

Po niedawnych tragicznych zdarzeniach, kiedy to uzbrojeni zamachowcy w miejscach publicznych zastrzelili naraz kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób przebija się dyskusja na temat możliwości posiadania broni palnej. Owo zbrodnicze (obronne?) narzędzie w wielu krajach łatwo kupić. Ze szczególnej swobody w tym zakresie korzystają obywatele USA. Im prostsza droga do użycia broni, tym mniejszy szacunek do ludzkiego życia. Na pewno trzeba zaostrzyć wymagania względem osób ubiegających się o możliwość kupna np. pistoletu. Nie tutaj miejsce na propozycje, argumenty w tej kwestii...
Podobnie sensowne byłoby "usurowienie" wymagań co do osób ubiegających się o prawo jazdy. Nie idzie o komplikowanie przepisów ruchu na drogach (w tym zakresie robi się może aż za wiele); rzecz w ocenianiu kandydatów od strony psychologicznej, społecznej. A więc stan zdrowia psychicznego, charakter i opinie środowiska pracy oraz zamieszkania. . Jeśli ktoś jest konfliktowy, ma kłopoty z prawem, cechuje się większą skłonnością do spowodowania wypadku drogowego. Wiadomo, że wtedy, w groźniejszych sytuacjach, traci się zdrowie albo życie (niekiedy kilka osób naraz jest poszkodowanych). Skutki - podobne jak podczas strzelaniny. Zatem samochód to jakby rodzaj broni.
Niezależnie od ewentualnych prawnych surowszych wymogów powinniśmy - już i zawsze - intensyfikować działania edukacyjne w zakresie tematów tu sygnalizowanych. Teoretycznie biorąc - tylko to mogłoby wystarczyć...

piątek, 3 sierpnia 2012

Owsiak uprawia politykę

I to najszerszej wody. Czy się komuś taka sytuacja podoba, czy nie. Sądząc po publicznych deklaracjach Jurka polityka nie jest jego marzeniem... 18. rocznica Przystanku Woodstock. Impreza organizowana po raz dziewiąty w tym samym mieście, w Kostrzynie, na granicy z naszym wielkim zachodnim sąsiadem. 350 tysięcy uczestników, młodych ludzi, różnych narodowości. Swoją obecnością tę ogromną imprezę zaszczycili prezydenci : Polski - Bronisław Komorowski i Niemiec - Joachim Gauck. Olbrzymie społeczne zaangażowanie, z inspiracji Jerzego Owsiaka i poświęcenia wielu bliskich mu (i sobie wzajemnie) osób, młodych przyjaciół. Dużo muzyki, wspaniała, pełna serdeczności i dobrej zabawy, atmosfera. Co tu komentować... Oby jak najwięcej tak skutecznego, jednak -  politykowania...

Pamięć o Powstańcach Warszawskich

Minęła 68 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. 63 dni walki.Zginęło 18 tys. powstańców i około 180 tys. cywilów, 10 tys. Niemców. Podczas głównych uroczystości nie obeszło się bez okrzyków naruszających powagę chwili. Do głośnej grupki młodych ludzi o szacunek i spokój, bolesnymi słowami, apelował prezes Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor - Rylski. Jak widać, publiczne protesty mogą dotykać nie tylko np. gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Trzeba próbować dotrzeć, drogą edukacyjną, z szerszą wiedzą historyczną, do młodych agresywnych patriotów. Problem chyba nie tyle w argumentach, ile w sposobie artykułowania swoich poglądów. Politycy pewnie się zastanawiają...

środa, 1 sierpnia 2012

Rodziny polityków

Wracam do kwestii powiązań rodzinnych w sferach politycznych. Syn ministra rolnictwa Stanisława Kalemby - kierownikiem oddziału Agencji Rynku Rolnego. Syn premiera Donalda Tuska - na przyzwoitym stanowisku w porcie lotniczym. Obaj muszą się tłumaczyć, że - jak wielu ich rówieśników - uczciwie wspinali się po szczeblach  awansu zawodowego.
Ojcowie mieliby znosić napiętnowanie za wychowanie synów na ambitnych obywateli? Ci młodzi ludzie powinni przeklinać los - że urodzili się... Oni nie mieli żadnego wpływu na to, w którym miejscu, w jakich warunkach przyszli na świat. Jakie jest teraz położenie ich ojców. Członkami rządu stali się po to, żeby synów ulokować...? Tak często ktoś przewiduje tego rodzaju zaszłości? Polityk w chwili awansu ma wybierać - syn albo on?
Oczywiście - nepotyzm jest nie do zaakceptowania, ale gdy w danej chwili stwarza realne zagrożenie interesu państwa, przedsiębiorstwa. Kiedy ktoś celowo... Trzeba, w drodze uzgodnień, zaproponować przeniesienie syna, na warunkach nie gorszych, np. w ciągu kilku miesięcy. Albo dokonać specjalnej oceny i zostawić sprawę...Na zasadzie rozstrzygnięć zdroworozsądkowych, odpowiadających wymogom etyki. Zupełnie tu niepotrzebna jest atmosfera skandalu.  Praktykowane obecnie, często, podejście do omawianego tu problemu może bardzo boleśnie godzić w rodziny osób "zamieszanych"...
Ludzie pełniący bardzo odpowiedzialne role publiczne, dla należytego wypełniania swojej misji potrzebują też harmonii domowej. Politycy z przeciwnych biegunów - co zrozumiałe - podejmują śmiałe ataki, ale dobrze by było, gdyby wyznaczali sobie, stale, pewne granice etyczne. Tym bardziej, że samemu, nagle, można się znaleźć w sytuacji...