Jesteśmy dumni, że takie zjawisko istnieje. Ale ileż tu cynizmu. Podziw dla ludzi, często bardzo młodych, iż bezinteresownie pomagają jednostkom źle potraktowanym przez los, chorym, ubogim, samotnym. Gdy służb stosownych opiekuńczych jest za mało. Za mało, bo trzeba było zwolnić, a przyjąć nie można. Zresztą - co ma ktoś pracować za pieniądze, jeśli wolontariusz to samo zrobi dobrze, a czasem nawet lepiej i bez pobierania wynagrodzenia. W wielu firmach, instytucjach pewnie udałoby się funkcjonować w ogóle bez etatów. Wystarczyłby sam szef. Wolontariusze pracują więc przeciw sobie. Wspomagają np. obłożnie chorych, ale wspierają również firmy, przedsiębiorców, którzy zwolnieniami mogą szastać, gdyż "niepotrzebnych" chętnie zastąpią wolontariusze. Zatem wolontariusze stymulują bezrobocie; a bezrobotni zasilają szeregi wolontariuszy. I tak interes się kręci.
(fragment książki - Stanisław Turowski "Na prosty rozum (szkice eseistyczne)", która ukazała się kilka tygodni temu, w wydawnictwie internetowym www.e-bookowo.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz