Prawie jak jeden mąż czołowi politycy nie pojawili się na powtórnym pogrzebie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Zabrakło m.in.: prezydenta B. Komorowskiego, premiera D. Tuska, marszałkini Sejmu E. Kopacz, marszałka Senatu B. Borusewicza, nie było także ministra R. Sikorskiego, nie zaszczycili uroczystości swoją obecnością byli prezydenci - L. Wałęsa i A. Kwaśniewski. Władze RP reprezentował prof. W. Bartoszewski. Dziennikarze telewizyjni najważniejszych "państwowych" nieobecnych "wzywali do raportu". Za każdym jednak stało jakieś sensowne usprawiedliwienie.
Taki fakt polityczny budzi pewne zdziwienie. Ale trudno "winnych" potępiać w czambuł. Chyba żadne wyjście tu nie byłoby idealne. "Kompletne" czy niemal kompletne uczestniczenie we wspomnianym nośnym wydarzeniu publicznym mogłoby przez niektórych być odebrane - że członkowie najwyższych władz nie mają innych istotnych obowiązków państwowych.
Przecież pierwszy, ten główny pogrzeb prezydenta R. Kaczorowskiego, zorganizowano z należnymi honorami. Dokładne powtarzanie ceremoniału mogłoby wywołać dwuznaczne komentarze, pod adresem prezydenta R. Kaczorowskiego oraz innych osób z najwyższego pułapu politycznego. Idzie tutaj przecież raczej o trumnę ze szczątkami Prezydenta. Ważną, ale...
Nie ma gwarancji, że "powtórka" uroczystości nie byłaby rozwiązaniem gorszym, narażającym na szwank dobre imię prezydenta R. Kaczorowskiego. Może czasem uzasadnione, lecz zbyt ostre pretensje z powodu omawianego tu, doprawdy niefortunnego (biorąc je w całości) zdarzenia, mogłyby przynieść - ostatecznie - więcej szkody niż pożytku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz