Osobom nie zachodzącym w ciążę, zagrożonym jakąś chorobą nikt nie usiłuje zabraniać korzystania ze zdobyczy medycyny. Człowiek np. w wieku dojrzałym, jeśli ma na to ochotę, może sobie odebrać życie, nie da rady go przymusić do egzystencji na tym padole. Ale człowiek dopiero co "zapoczątkowany" takiego prawa, takich możliwości jest pozbawiony.
Może mamy do czynienia tylko z działaniem instrumentalnym, politycznym, obliczonym na pozyskanie elektoratu, wcale licznego, pozostającego pod wpływem Kościoła? A że trzymanie z tak potężnym sojusznikiem może być bardzo skuteczne, wielu przekonało się po ostatnim sejmowym głosowaniu w sprawie ustawy aborcyjnej. Nawet malutka partyjka, ale z odpowiednim błogosławieństwem, jest w stanie przejąć ster nad zbiorową, decydującą świadomością kilkuset posłów. Zapominamy, że "wiara przenosi góry". A może przenosić i górę władzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz