środa, 17 października 2012

W internecie zdjęcia z katastrofy

W telewizji konsternacja. Błyskawicznie rozchodzi się informacja, że w internecie dostępne są drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej; rozpoznać można m.in. ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wiadomo, iż wyemitowanie tego dokumentu jest dziełem blogera z Rosji. Minister Radosław Sikorski podjął niezbędne działania wyjaśniające, dlaczego doszło do tak przykrego medialnego incydentu. Strona rosyjska wydała komunikat, że  zdjęcia nie pochodzą z państwowych materiałów śledczych.
W Polsce niektórzy sugerują motywy polityczne. Że może idzie o skłócenie środowisk partyjnych. Zbiegu okoliczności można się dopatrzyć. Ostre polemiki w naszym Sejmie. Inicjowanie i instrumentalne traktowanie oficjalnych debat. Znaczne zacietrzewienie  w gremiach kierowniczych partyjnych. Premier w opałach.
Uwzględniając różne czynniki sprawcze wydaje się, że trzeba ostrożnie traktować ewentualne "zasługi" zagranicy, a uważnie próbować szacować przyczyny kłopotów w naszych wewnętrznych stosunkach społeczno-politycznych. Przypadek upowszechnienia zdjęć ze wspomnianej  katastrofy samolotowej widziany w kontekście zjawisk globalnych każe do sprawy podejść z pokorą.
Nie wchodzi w rachubę nieautentyczność zdjęć? Mozliwości "fabrykowania" tutaj są przecież ogromne.Oczywiście liczą się też intencje...
Najistotniejsze chyba, żeby coraz wszechstronniej postrzegać rolę internetu. Co czynić, aby to wielkie osiągnięcie techniki było wykorzystywane tylko w celach budujących dobro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz