wtorek, 23 października 2012

Strach należeć do elity

Dotyka nas ostatnio trochę zdziwień. Obserwujemy pewną nieufność wobec sędziów. Osoby mające bliższy kontakt z wymiarem sprawiedliwości swoje rozterki kwitują słowami: wyroku sądu się nie kwestionuje. To - publicznie. W gremiach towarzyskich wypowiadane są oceny  przyprawione dużym subiektywizmem, nieco ostrzejsze. Idzie najczęściej o zbyt niskie wyroki,  mało przekonujące decyzje o wypuszczaniu z aresztów osób, by mogły odpowiadać z wolnej stopy. Dostaje się też niektórym prokuratorom.

Sporo krytycznych uwag kieruje się pod adresem lekarzy. Trwają procesy o odszkodowania z powodu błędów lub zaniedbań. Nie raz zdarzało się, że w bardzo bliskim sąsiedztwie przychodni albo szpitala, mimo interwencji przechodniów, personel w białych fartuchach nie widział konieczności udzielania pomocy.
Ciężko to ludziom zrozumieć.

Biskup po spożyciu alkoholu kierując samochodem  uderzył w słup latarni. Szczęście. Nikt z ludzi nie ucierpiał. Niektórzy w tym zdarzeniu chcieliby widzieć kompromitację Kościoła. Ale na sprawę trzeba spojrzeć i inaczej.Duchowny się przyznał. Przeprosił publicznie. Doświadczył błędu. Jest człowiekiem. Kto z nas by chciał, wskutek jednego niefortunnego zdarzenia, przekreślać swoje życie? Dla myślących głębiej to nie jest przykład budujący, lecz i niegorszący. A uczy pokory i skromności. Oczywiście formułuję te refleksje w ogromnym uproszczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz