Nie tak rzadko przeczytać można komunikaty prasowe typu - że radny powiatu czy gminy zrzekł się mandatu samorządowego albo mu ten mandat odebrano, ponieważ podczas kontroli drogowej, okazało się, iż prowadził samochód po spożyciu alkoholu. Z takiego samego powodu ktoś przestaje być dyrektorem przedsiębiorstwa. Odbywa się to w atmosferze społecznego potępienia i kompromitacji.
Sądy wydają surowe wyroki. Sankcje zrozumiałe, gdy ktoś spożył znacząco wiele..., ale jeśli ma we krwi blisko granicy przyzwolenia, wystarczyłaby dokuczliwa grzywna (ale z uwzględnieniem majętności kierowcy), jednak nie aż taka, żeby pechowca zrujnowała. Dotkliwa kara, lecz nie druzgocąca klęska finansowa, życiowa.
Przydałaby się ostrożność przy zatrzymywaniu prawa jazdy. Liczone to mogłoby być w tygodniach, może góra - trzy miesiące. Niekiedy brak możliwości prowadzenia samochodu przyczynia się do bankructwa firmy prowadzonej przez nieszczęśnika lub utratę pracy, wymagającej intensywnego jeżdżenia. Może ktoś to nie w pełni rozumie... Niechby tu prawo było bardziej zapobiegliwe...
To nie jest całkiem w porządku, a i ze stratą społeczną, że przez wprowadzenie sobie do organizmu minimalnie większej dawki alkoholu np. stanowisko traci zdolny burmistrz czy ceniony lekarz. Błąd się może komuś zdarzyć. Ale jeśli w rachubę nie wchodzi stała skłonność... Każdy chyba, w krytrycznej sytuacji, wolałby korzystać z opieki lekarza wyjątkowo cenionego, który czasem symbolicznie, z dna kieliszka..., niż z opieki lekarza "średniej marki", lecz wzorowego abstynenta. Ktoś może wypić herbatę z zawartością alkoholu, nie wiedząc o tym. Prawo tutaj wymagałoby pewnego "dopieszczenia", a na razie pożytecznym byłoby - śmielej posługiwać się zdrowym rozsądkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz