czwartek, 13 września 2012

Prawo do samobójstwa

Dopiero co, kilka dni temu zamieściłem tu wpis "Eutanazja". Poddaję w wątpliwość zakaz dokonywania eutanazji. Kojarzy się to z zadawaniem cierpienia, z sadyzmem.
Dzisiaj, kiedy byłem bliski decyzji, jakimi refleksjami podzielę się z Przyjaciółmi, z Czytelnikami, wziąłem do ręki "Gazetę Wyborczą", numer aktualny, "gorący" z czwartku. Jednocześnie ktoś z domowników zwrócił moją uwagę na ciekawy artykuł o pracy fińskich szkół.
Reportaż Katarzyny Surmiak-Domańskiej "Lekcja fińskiego" (w "Dużym Formacie") z apetytem przestudiowałem od ręki. Pełnej satysfakcji, ale i mocno pomieszanej (to nie wina Autorki) doznałem czytając końcowe zdania wspomnianej publikacji. Za K. Surmiak-Domańską cytuję fragment wypowiedzi jej rozmówczyni:
 "Wiesz, co mnie bardzo zaszokowało, gdy zaczęłam podróżować po Europie? To, że za granicą samobójstwo traktowane jest jako coś ekstremalnego. Mówi się o tym przyciszonym głosem. U nas to jeden z normalnych sposobów zakończenia życia. Są regiony, gdzie samobójstwa są jednym z najczęstszych przyczyn zgonów. Każdy z nas znał osobiście kogoś, kto popełnił samobójstwo".
Błysnęła myśl, że temat mi bliski. Sięgnąłem na półkę. Oto fragment mojej książki "Notatki z kraju szczęśliwości", rozdział "Prawo do samobójstwa":
"Kolejne moje zdziwienie. Coś niesamowitego. To, że ktoś sam sobie odbiera życie, obojętnie w jaki sposób, nie budzi u nikogo zastrzeżeń. Otoczenie taki fakt przyjmuje ze zrozumieniem, niczym każde innego rodzaju zejście z tego świata. Zawsze bliscy, przyjaciele, znajomi dociekają motywów takowej decyzji, i czy ktoś nie pomógł w akcie samobójstwa. Chociaż w tamtym społeczeństwie zbrodnia jest ogromną rzadkością. Wszak miłość rozumieją trochę inaczej niż my, a różnice majątkowe nie mają istotnego znaczenia, bo są i nie takie, by budziły zabójczą zawiść. Osoba, która sobie skróciła życie, bywa nawet podziwiana za charakter, odwagę, wrażliwość.
W Dziwlandii funkcjonują instytuty samobójstwa. Korzysta się z nich bezpłatnie. Przed ostateczną decyzją desperata prowadzone są z nim rozmowy - przy udziale psychologów, innych specjalistów. Żeby dać czas do namysłu, by była pewność, iż to osobista wola.
Przenosząc się do naszej rzeczywistości. Wygląda to na rozwiązanie zaskakujące; ale i wydaje się też całkiem racjonalne. I tak niektórych gnębi strach przed biedą, starością, ciężką chorobą. Zakazywać? Karać... Po śmierci? Sposób rozumienia przez Dziwlandów tego smutnego problemu jest dość jednoznaczny, choć to dla nas raczej niemożliwy do zaakceptowania.Twierdzą, iż wyklinanie samobójstwa to okrucieństwo. Jednostka nie ma wpływu na fakt przyjścia na świat, nie może wybrać rodziny, w której się wychowuje (albo nie wychowuje), niech chociaż ma wpływ na to, kiedy kończy swój żywot i w jaki sposób. Nikt przecież nie utrudnia, nie osądza, jeśli delikwent idzie pod pociąg lub się powiesi.Fatalnie, gdy np. lokomotywa dokładnie nie zabija i trzeba cierpieć, kalekować. Pielęgnować nadal tę obłudę  dotyczącą daru życia? Zapytać się niektórych staruszków. Nieraz śmierci oczekują jak  zbawienia".
(Stanisław Turowski, Notatki z kraju szczęśliwości, FTF Wydawnictwo Prywatne, Gubin 2011, 84 s.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz